niedziela, 26 lipca 2015

3 (Fely)

- Leo! Leonidas! – krzyczałam, przeciskając się między innymi pasażerami w wąskich przejściach Ekspresu Hogwart. 
Uczniowie patrzyli na mnie trochę dziwnie, ale wiem, że zwracałam uwagę wykrzykując imię, które wyszło z użycia jakieś 6 000 lat temu. Nie przeszkadzało mi to, najważniejsze było odnalezienie mojej małej kulki. 
Przechodząc obok jednego z przedziałów gdzieś kątem oka mignęła mi malutka różowa plamka. Może jestem przewrażliwiona, ale ta kulka towarzyszy mi od zawsze. Otworzyłam drzwi tego przedziału i oczywiście, zobaczyłam Leonidasa podskakującego na kolanach jakiegoś chłopaka. Stanęłam jak wryta, gdy okazało się, że to nie byle jaki chłopak ale sam Dennis Musso. Zdecydowana większość dziewczyn w Hogwarcie za nim szalała i szczerze powiedziawszy uważałam za żałosne to jak desperacko próbowały zdobyć jego zainteresowanie swoją osobą. Cóż. Ja do nich nie należałam, tylko podziwiałam tego chłopaka, bo chcąc nie chcąc musiałam przyznać, że był idealny. Ale wyjaśnijmy sobie jedno. Ja wcale się w nim nie zabujalam, w sumie to tylko kolejny chłopak, który po prostu może ma szczęście. 
Z rozmyślań wyrwał mnie głos któregoś z chłopców, ponieważ dopiero teraz zauważyłam, że w przedziale było ich trzech. 
- No hej mała piękności. Czegóż od nas chciałaś? 
Speszyłam się. Może byłam mała, no ale bez przesady.
- John, daj spokój. – uciszył go ten trzeci i o ile dobrze pamiętam, miał na imię Olivier
- Masz mojego pufka. – powiedziałam 
- Och, to Twój. –  Musso podniósł na mnie wzrok – Chciałem go oddać, ale myślałem, że ktoś z pierwszaków…
- Mogę? – zapytałam i podeszłam do Dennisa
- Proszę. – położył Leonidasa na moich dłoniach 
Cały czas patrzył w moje oczy. Miał piękne oczy. Głupia O’Conner, przestań!
- Dziękuję. – spojrzałam jeszcze raz na wszystkich i wyszłam z przedziału.


Pani Bloom

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz