niedziela, 26 lipca 2015














Pani Depp


4 (Denny)

Siedziałem z nowym kumplem na nogach i nawet przeleciała mi przez głowę myśl, że może nikt się po niego nie zgłosi i go sobie zostawię. Był śmieszny, nigdy nie miałem Pufka ale podobały mi się te małe skurczybyki. Miziałem go palcem po małym pyszczku a ten mrużył oczy i wydawał dziwne dźwięki, podobne do kociego mruczenia. Był słodki i milusi. ,,Denny! Skończ! Zachowujesz się jak baba" skarciłem się w duchu i zacząłem słuchać ,,szatańskiego planu" Johna. Przynajmniej Olivier nazwał go szatańskim.
-Chłopaki! Jedziemy w tą stronę już ostatni raz, na ostatni rok nauki. Za rok o tej porze wszystko będzie wyglądało zupełnie inaczej niż przez ostatnie sześć lat. A więc moje serce mówi, że trzeba to uczcić i należycie zapamiętać. A wiecie co będzie najlepszym na to sposobem?-zapytał i spojrzał na mnie, potem Oliviera a nawet i przyjrzał się Bobo. Gdy z Olivierem milczeliśmy, Johnny  wrócił do swojego ,,szatańskiego planu".
-Musimy kupić wszystkiego po trochu od babeczki z wózkiem.  Wszystkiego! Wszystko trzeba spróbować. Każdy wyłoży kasę i kupimy każdy ze słodkości z jej wózka. Nawet te nie dobre, gorzkie galaretki z trollem na opakowaniu.
-Czy ty po prostu nie chcesz jak co roku nawpychać się słodkiego?- zapytałem.
-Nie!- głośno prychnął.- Po prostu nie jesteście wystarczająco dojrzali i wrażliwi żeby zrozumieć moje działanie.
-Taak. Bardzo szatański ten Twój plan.-powiedział udając powagę Olivier.
Nagle drzwi do naszego przedziału się otworzyły i stanęła w nich właścicielka Pufka, którego znalazłem. Była to Ofelia O'Connery. Znałem ją z widzenia. Nigdy nie zwracałem na nią większej uwagi, nie była w moim typie. Wiedziałem, że jest z Huffelpuffu, jej chłopak był z Ravenclaw i nie raz ich widziałem idących grzecznie i trzymając się za ręce.  Myślę, że ta dziewczyna należała do tych spokojnych i ułożonych kujonek. Brakowało jej tylko wielkich okularów i stosu książek. Jednak gdy stanęła w drzwiach i miałem okazję po raz pierwszy spojrzeć jej z bliska w oczy poczułem dziwną ciekawość. Coś mnie w niej zaintrygowało. Zawsze gdy z kimś rozmawiam to patrzę prosto w oczy rozmówcy, tak samo robię gdy kogoś po raz pierwszy spotykam. Uważam, że podczas rozmowy kontakt wzrokowy jest bardzo ważny, nienawidzę jak ktoś unika mojego wzroku. Moi przyjaciele juz się przyzwyczaili, ale niektórzy szybko się peszą gdy im zaglądam prosto w oczy. Wzrok dużo mówi o człowieku, dlatego gdy kogoś po raz pierwszy spotykam od razu spoglądam na oczy. Ofelia nie tylko miała w oczach coś co sprawiało, że chciało się ją bliżej poznać, ale miała również piękne ciemnoniebieskie źrenice. Jak ja uwielbiam taki kolor oczu. Chciałbym móc na nie dłużej patrzeć, ale dziewczyna zabrała Pufka i wyszła.
-Uważaj na niego!- zawołałem gdy już wyszła i wróciłem do rozmowy z chłopakami. Skończyliśmy temat słodyczy i rozmawialiśmy o quidditchu. W tym temacie rozprawiałem z zapałem i zachwytem jak dziewczyny dyskutujące o ciuchach i kosmetykach. Gdy przyjechała pani z wózkiem pełnym smakołyków poskładaliśmy się i kupiliśmy wszystkiego po trochu, jak chciał Johnny. Potem jedliśmy wszystko z radością  pierwszoklasisty. Po godzinie uznaliśmy, że zaszalejemy i kupimy jeszcze dwie paczki Fasolek wszystkich smaków. Niezła zabawa z tymi fasolkami, nigdy nie wiesz na co trafisz. 
-Ja się przejdę. Rozprostuje kości i może Bobo coś sobie kupi. Idziemy na spacerek!- zawołałem do sowy, która posłusznie wleciał mi na ramie i wyszliśmy na korytarz. Przeszedłem kilka wagonów i znalazłem kobietę z wózkiem, a przy nim stała Ofelia O'Conner. 
-Coś los dzisiaj znowu połączył nasze drogi. Czyż to nie romantyczne.- powiedziałem uśmiechając się wesoło i stanąłem tuż za nią.-Jak się miewa mój mały kumpel?-zapytałem o jej Pufka.


Pani Depp

3 (Fely)

- Leo! Leonidas! – krzyczałam, przeciskając się między innymi pasażerami w wąskich przejściach Ekspresu Hogwart. 
Uczniowie patrzyli na mnie trochę dziwnie, ale wiem, że zwracałam uwagę wykrzykując imię, które wyszło z użycia jakieś 6 000 lat temu. Nie przeszkadzało mi to, najważniejsze było odnalezienie mojej małej kulki. 
Przechodząc obok jednego z przedziałów gdzieś kątem oka mignęła mi malutka różowa plamka. Może jestem przewrażliwiona, ale ta kulka towarzyszy mi od zawsze. Otworzyłam drzwi tego przedziału i oczywiście, zobaczyłam Leonidasa podskakującego na kolanach jakiegoś chłopaka. Stanęłam jak wryta, gdy okazało się, że to nie byle jaki chłopak ale sam Dennis Musso. Zdecydowana większość dziewczyn w Hogwarcie za nim szalała i szczerze powiedziawszy uważałam za żałosne to jak desperacko próbowały zdobyć jego zainteresowanie swoją osobą. Cóż. Ja do nich nie należałam, tylko podziwiałam tego chłopaka, bo chcąc nie chcąc musiałam przyznać, że był idealny. Ale wyjaśnijmy sobie jedno. Ja wcale się w nim nie zabujalam, w sumie to tylko kolejny chłopak, który po prostu może ma szczęście. 
Z rozmyślań wyrwał mnie głos któregoś z chłopców, ponieważ dopiero teraz zauważyłam, że w przedziale było ich trzech. 
- No hej mała piękności. Czegóż od nas chciałaś? 
Speszyłam się. Może byłam mała, no ale bez przesady.
- John, daj spokój. – uciszył go ten trzeci i o ile dobrze pamiętam, miał na imię Olivier
- Masz mojego pufka. – powiedziałam 
- Och, to Twój. –  Musso podniósł na mnie wzrok – Chciałem go oddać, ale myślałem, że ktoś z pierwszaków…
- Mogę? – zapytałam i podeszłam do Dennisa
- Proszę. – położył Leonidasa na moich dłoniach 
Cały czas patrzył w moje oczy. Miał piękne oczy. Głupia O’Conner, przestań!
- Dziękuję. – spojrzałam jeszcze raz na wszystkich i wyszłam z przedziału.


Pani Bloom

,,Naucz mnie'' Sarsa

Hey Hay Guys
Ostatnimi czasy z przymusu z tytułu demokracji obywatelskiej wszechobecnej nawet wśród nastolatków jestem skazana na całodobowe oglądanie/słuchanie kanału Eska TV. Ok. Lubię Eskę. Tylko jest tam taki mały problem. Otóż zacznijmy od tego, że jakiś czas temu w radiu i telewizji pojawiła się piosenka Sarsy Markiewicz ‘’Naucz mnie’’. Pierwsza reakcja: no no fajna melodia wpada w ucho. Druga reakcja, kiedy usłyszałam tekst w całości: no nie ma tam jakiegoś większego sensu, ale melodia nadal fajna, więc spoko. Trzecia reakcja, kiedy puszczali tą piosenkę w radiu już któryś raz: ‘’jutro znowu gonić biec latać ponaaad, ile sił mam krzyczę to ja, ej weź się ogarnij, stop, skończ. Czwarta reakcja, kiedy co trzecia piosenka na Esce przez ostatni tydzień to właśnie ‘’Naucz mnie’’: Przełączcie to! Zabij zanim złoży jaja! 
Więc tak. Na tę chwilę rzygam tą piosenką. Czy jest ktoś oprócz mnie kto nie widzi w niej nic wartościowego? Bo po dłuższym zastanowieniu to każdy wers jest o czymś innym, jeden napisała chyba zdesperowana kobieta, jeden napisała babka, która chce żeby facet ją zmienił, a jeden jakaś laska, która pozbierała się po okropnym bólu z niewiadomo czego. To się nijak nie trzyma razem!!!
Hmm, to tyle w tym temacie. Lżej mi na sercu, kiedy zrzuciłam z siebie te okropne myśli. 
Byebye :*


Pani Bloom






sobota, 25 lipca 2015


Oto atak megasłodyczy od Pani Depp, czyli PANDY! A czy jest coś słodszego od pandy? Nic, no chyba, że kilka pand :D Te wspaniałe zwierzęta wyglądające jak duże pluszowe misie, tylko się proszą swoim urokiem aby je przytulić. Puszyste, mięciutkie futerka...A dzieci pandy wyglądają jak włochate kuleczki ;3 Czasami, aż trudno uwierzyć, że to prawdziwe i żywe zwierzaki, a nie pluszowe maskotki. A jeszcze trudniej uwierzyć w to, że należą do ssaków drapieżnych. Pandy są miłośnikami pędów bambusu, to ich ulubiony obiadek. Niestety są zagrożone wyginięciem i przyczyną tego jest człowiek. Nie będę się rozpisywać bardziej, bo to nie ta kategoria więc przejdę do osłodzenia życia uroczymi gifami i zdjęciami pand znalezionych w internecie!
















 PAPAnda :D

Pani Depp




2 (Denny)


Szedłem zatłoczonym londyńskim peronem z dużym kufrem i wielką sową na ramieniu. Musiałem wyglądać  komicznie ale nie przejmowałem się tym. Rozmyślałem o dzisiejszym dniu. Wstałem wcześniej żeby wszystko dopakować, lato nie chciało odpuścić i nadal słońce mocno świeciło, jakby chciało dodać otuchy wszystkim dzieciakom zaczynającym nowy rok szkolny. Ubrałem  krótkie spodenki i czarny podkoszulek bez rękawów. Miałem nadzieję, że wieczorem się schłodzi, bo ubieranie czarnej i długiej szkolnej szaty na takim gorącu mi się nie uśmiechało. Wcześniej zrobiłem kilka prostych ćwiczeń fizycznych, to już takie przyzwyczajenie. Poza tym lubię dbać o formę i lepiej się czuję. Wziąłem zimny prysznic i po śniadaniu byłem już gotowy do drogi. Oczywiście ojciec nie miał czasu się ze mną pożegnać. Rozumiałem, że praca i obowiązki mu w tym przeszkodziły, ale i tak zdenerwowało mnie to i może poczułem lekkie ukłucie żalu...W każdym razie,wyjeżdżam na kilka miesięcy, najwcześniej przyjadę na Boże Narodzenie, o ile w ogóle w tym roku będę miał na to ochotę, a moi rodzice zachowują się jakbym szedł do sklepu po bułki. Z mamą z roku na rok też miałem coraz gorsze kontakty. Gdy wszedłem do kuchni, gdzie się krzątała uśmiechnęła się miło na powitanie. Była bardzo ładną kobietą i prawie w ogóle się nie starzała. Rzuciła mi jakieś kanapki i kilka butelek różnych napoi. Podała mi też pieniądze, które dwa tygodnie temu wymieniłem na Pokątnej z mugolskich w monety czarodziejskie.
-Tylko oszczędzaj. Tata musiał wcześniej wyjść do pracy ale życzy ci udanego roku w szkole. I zachowuj się dobrze i powodzenia w nauce! Samych szóstek!
-U nas nie ma szóstek.- burknąłem pod nosem.
-Ach...tak- była lekko zakłopotana.- Podwieźć cie na pociąg?
-Nie. Dam sobie rade. Do zobaczenia mamo!
Machnąłem ręką i wyszedłem z kuchni po kufer i swojego puchacza. Jak wychodziłem wyglądała jakby chciała mnie zatrzymać i przytulić, ale zrezygnowała.
No i jestem...Teraz wystarczy przejść przez barierkę i będę na peronie 9 i 3/4. Rozejrzałem się czy nikt nie patrzy i szybko przemknąłem na mój peron. Tutaj było głośniej a ludzie zachowywali się bardziej chaotycznie. Pełno ludzi w szatach magicznych, część w mugolskich ubraniach odsyłali swoje dzieci na nowy rok szkolny do Hogwartu. Zerknąłem na swoją sowę,aby sprawdzić czy ten huk jej nie stresuje, ale mój Bobo jak zwykle siedział dumnie wyprostowany i rozglądał się wszędzie z ciekawością. Był wyjątkową sową, ale teraz nie czas na wspominki. Muszę znaleźć Oliviera, mojego dobrego przyjaciela, z którym się nawet we wakacje spotykałem. Jednak w tym roku nie miałem czasu. Prawie całe lato przesiedziałem z moim kuzynem Alexandrem. Alex był przeciwieństwem Oliviera, przede wszystkim co go z nim różniło to dom. Ja z Olivierem byliśmy w Gryffindorze, a mój kuzyn był Ślizgonem. Czasami mam wrażenie, że Tiara Przydziału się pomyliła i też powinienem być w Slytherinie. Jednak zawsze byłem bardzo odważny, nic nie było mi straszne i śmiało podejmowałem ryzykowne czyny, a jedną z głównych cech Gryfona jest odwaga. Może to dlatego tu jestem. Przechodziłem korytarzami pociągu w poszukiwaniu przyjaciela, zaglądałem do każdego przedziału i nigdzie nie mogłem go spotkać. Jedyne na co trafiłem to grupkę szóstoklasistek, które zaczęły chichotać na mój widok. Uchodziłem za przystojniaka w Hogwarcie, byłem w miarę wysoki i dobrze wysportowany, nie żebym się chwalił ale buźkę też miałem ładną i nie przeszkadzały mi zerkające i rozchichotane na mnie dziewczęta ani te bardziej śmiałe, które mnie zagadywały i próbowały ze mną flirtować. Uważałem je po prostu za głupie, te pierwsze lekceważyłem a tym drugim odgadywałem coś takiego, że patrzyły na mnie jak na jakiś nowy okaz pięknego jednorożca. Dalej szukałem przyjaciela i nadal nie mogłem na niego trafić. Nagle poczułem, że coś potrąciłem swoim nowym trampkiem. Spojrzałem w dół i zobaczyłem małą włochatą kuleczkę toczącą się po podłodze pociągu i nagle zatrzymuje się przy otwartych drzwiach do jednego z przedziałów. Po chwili się domyśliłem, że to Pufek. Pewnie jakiś pierwszoklasista go zgubił. Schyliłem się po zwierzątko i zajrzałem do otwartego przedziału. Zobaczyłem tam mojego przyjaciela Oliviera. Uśmiechnąłem się do niego szeroko, trochę wychudł ale gdy wstał, żeby się przywitać zrozumiałem.  Po prostu jakimś cudem wyrósł. Zawsze był o głowę niższy ode mnie, a teraz byliśmy prawie równi.
-Czym oni cię karmili stary?- zapytałem.
Usłyszałem głupi śmiech za sobą. Stał tam John. Mój drugi dobry przyjaciel, jak zwykle z batonikiem w ręce.
-Nie chrumkaj tak, ty za to nic nie urosłeś gnomie!-oznajmiłem z uśmiechem. W prawdzie Johnny nie urósł, ale daleko było mu do gnoma. Był kilka centymetrów wyższy ode mnie.
-Patrzcie co mam!- pokazałem im małego Pufka.
-Kupiłeś sobie zwierzaczka? Nie za stary jesteś?- zapytał Olivier.
Wsunąłem kufer w przeznaczone na to miejsce pod siedzeniem i pozwoliłem aby Bobo zleciał z mojego ramienia. Ten posłusznie zeskoczył i podreptał po siedzeniu w stronę lekko uchylonego okna. Usadowił się na skraju siedzenia tak żeby świeciło na niego słońce i zamknął oczy. Wszyscy trzymali swoje sowy w klatkach, ale mój Bobo był inny. Nie lubił klatek, ale mimo tego miałem jedną w domu i drugą w Hogwarcie. Usiadłem obok swojej sowy i posadziłem na kolanach Pufka. Gdy chłopaki już pochowali swoje kufry i usiedli oznajmiłem.
-Znalazłem go przed chwilą, pewnie jakiś dzieciak go zgubił. Może potem jak ruszymy przejdę się po pociągu i popytam czyj jest.
-Najwyżej na miejscu dasz ogłoszenie, że go znalazłeś.- dodał Olivier.
-Też tak pomyślałem mądralo.
Johnny wyciągnął dużą paczkę orzeszków w czekoladzie i zaczęliśmy opowiadać o swoich wakacyjnych przygodach jedząc smakołyki. W sumie ja niewiele mówiłem, słuchałem z radością przyjaciół.

Pani Depp

1 (Fely)


- No no, młoda, to Twój ostatni rok. 
Jacob poczochrał moje włosy, tak jak to robił od zarania dziejów. 
- Jakieś rady, panie stary? – mówiłam poprawiając włosy, choć wiedziałam, że wszelkie próby ułożenia tych kosmyków są daremne.
- Hmm, co poradzić mojej siostrze słuchaj pani Granger bardziej niż zwykle, nie podskakuj Ślizgonom, hmm, albo nie. Olej naukę i się baw!
- Jesteś głupi. – skwitowałam i odwróciłam się do mamy, która właśnie żegnała Daisy
- Nie bój się kochanie. – mówiła do małej i przytulała ją mocno
- Nie boję się. – ucałowała mamę w policzek i wyrwała się z jej objęć. Pobiegła do gromadki dziewczynek i od razu nawiązała kontakt. 
- Jest zupełnie inna niż Ty, Felly. – mama zwróciła się do mnie – Miej na nią oko.
- Mamo, to moja siostra, będę jej matkować na każdym kroku. 
Mama przytuliła mnie mocno, a kiedy mnie puściła Jacob wręczył mi mojego różowo szarego pufka. Uśmiechnęłam się lekko, ale przypomniałam sobie, że to zawsze tata dawał mi mojego pufka. Teraz go nie było.
- No młoda, trzymaj się. – znów poczochrał moje włosy i roześmiał się
Leonidas zamruczał im na pożegnanie a ja ucałowałam każde z nich w policzek i weszłam do wagonu. 

***

- Leo! – wykrzyknęła Evanna na mój widok, a raczej na widok różowawej kulki siedzącej na moim ramieniu. 
- Miło. – skwitowałam i przytuliłam ją na powitanie. Usiadłam naprzeciwko przyjaciółki – jak minęły wakacje? – zapytałam
Evanna była  zbyt zajęta przytulaniem Leonidasa, żeby mi odpowiedzieć. 
Do naszego przedziału wszedł Michael. Zmienił się przez miesiąc odkąd ostatnio się widzieliśmy. Wyprzystojniał. Ale nie do końca w jego wyglądzie byłam zakochana, mimo że jego oczy przypominały powiewy wiatru, a włosy w świetle lśniły jak kłosy pszenicy, zakochana byłam w sposobie bycia, w tym jak traktował innych, jak traktował mnie. 
Ucałował mnie w usta, i dopiero w tym momencie Eva się ocknęła
- Fuuu, moglibyście się nie migdalić przy mnie? 
Udałam obrażoną i odwróciłam się twarzą do Michaela.
- Co moje kochanie robiło przez cały sierpień beze mnie? – zapytał bawiąc się kosmykami moich włosów
- Twoje kochanie tęskniło za Tobą. 
- Serio? Przestańcie! – znów wtrąciła się Evanna
- Bo co? Zajmij się lepiej Leonidasem. 
- Pff. – prychnęła i spojrzała na miejsce gdzie jeszcze przed chwilą siedziała mała puszysta kulka 


                                                                                    Pani Bloom

piątek, 24 lipca 2015

Davy Jones (Piraci z Karaibów)

Oto naprawdę głupia i psychodeliczna rozkmina :O

Stoi na przeciwko Ciebie, bije od niego ostry zapach morskiej bryzy z lekką nutą glonów. Jednak nie przeszkadza Ci to.

Zwracasz uwagę na jego oczy, wpatrzone w Twoją twarz. Jego oczy są smutne, przepełnione cierpieniem i bólem. Te oczy tęsknią za miłością którą utraciły i wołają o wolność dla swojej duszy.
Przyglądasz się im przez dłuższy czas, a On zbliża się do Ciebie. Przez chwile zwracasz uwagę na brak nosa na Jego twarzy. Czujesz żal i smutek.

Niżej zwracasz uwagę na coś co dla większości ludzi jest odrażające. Jednak nie dla Ciebie. On jest już blisko. Ma wokół małych i wąskich ust, a także na podbródku i całej żuchwie macki. Wygląda jakby przyssała się do niego duża osmiornica.
Uśmiecha się do Ciebie szyderczo. Nie uciekasz. Nie przeraża Cię ta postać. Czujesz tylko jeszcze większy żal. Stoi przed Tobą uwięziony w nie ludzkiej skórze człowiek.

Dota mackami Twojej młodej i czystej szyi. Zjeżdża niżej na ramiona, zostawiając na Twojej skórze mokre ślady śluzu jak ślimak pędzący po chodniku. Ale Ty się nie boisz.
Zamiast strachu odczuwasz głęboko uwięzioną pod szorstką skórą rozpacz tego człowieka. Chciałabyś mu pomóc, ale nie potrafisz. Łzy żalu zaczynają spływać po Twojej twarzy.
 
On myśli, że się boisz. Mylnie sądzi, że Twoje łzy są łzami rozpaczy. Zaczyna się przeraźliwie śmiać i mocno zaciska macki wokół Twojej szyi.
 
Czujesz ostry ból a przed oczami zostaje Ci obraz wiecznej ciemności.

Pani Depp


Naznaczony: rozdział 3

Hey Hay!

 Całkiem niedawno razem z Panią Depp wybrałam się do kina na horror. Zwiastun mnie przeraził ale i tak baaardzo chciałam pójść na ‘’Naznaczony, Rozdział 3’'. Ogromnie podobał mi się ten film, a szczególnie moje dłonie, doszłam do wniosku, że są naprawdę ładne, choć linia życia nie jest bardzo wyrazista. I powiem, że reżyser, czy ten ktoś kto się tym zajmuje bardzo dobrze uchwycił wszystko co działo się w lewym dolnym rogu ekranu. Jestem prawdziwie zachwycona scenami które zobaczyłam w tamtym miejscu. 
A pomijając fakt, że najbardziej do gustu przypadły mi powyżej wymienione rzeczy, to opowiem po krótce o tych scenach które widziałam w całości. Początek filmu. Ciekawy i niestraszny. Lubię aktorkę która tam gra (Stefanie Scott) i uważam że jej postać powinna być z Hectorem i ten wątek powinien być bardziej pociągnięty. No ale jeżeli to horror to ewentualnie mogę wybaczyć. Ewentualnie.
Przywiązałam się do miłej starszej ale takiej jednak ‘’aj gat a pała’’ Elise i jestem jej fanką. Ogólnie nie podoba mi się sama idea wywoływania zmarłych, uważam że i w prawdziwym życiu i w filmie to głupota, ale jeżeli już ktoś to robi to musi być taki jak pani Rainier.
No i ogólnie, także tego. Przerażające? Cień który macha do głównej bohaterki. Totalnie ciarki na mnie całej, kiedy miałam iść gdzieś w nocy sama. Końcówka komputerowa, widziałam aż jedną straszną scenę. Kiedy z panią Depp wyszłyśmy z kina o godzinie 22:30, można się domyślić jak się czułam, nawet jeżeli widziałam niewiele.
Tyle na temat tego okropnego filmu. Nigdy więcej horrorów! NEVER!!!
Dobranoc! Bye bye



Pani Bloom



SiEmA !!


Jestem Pani Depp i pozdrawiam wszystkie koteły tego świata oraz was, drodzy pustelnicy internetowi błąkający się po ciemnych stronach internetów. Razem z moim wspaniałym druhem, uroczym hobbitem: Panią Bloom postanowiłyśmy pisać bloga o wszystkim i o niczym. O wszystim co lubimy, co kochamy, co nas kręci i denerwuje, albo czego nienawidzimy. Uwielbiam oglądać filmy, czytać książki i słuchać muzyki.  Mam kota i chomika- ogólnie kocham zwierzęta, oraz lody czekoladowe, kawę i owoce. Większość dowiecie się o mnie i Pani Bloom z tego bloga, o ile wytrwamy i się szybko nie poddamy. Może nas ktoś pokocha ;3 Dobranoc!

Hey hay Guys!


Jam jest Pani Bloom i ślę całusy do tych z Was którzy jakimś cudem dotarli do końca internetów, czyli tutaj. Ośmielę się nawet Wam pogratulować.
Razem ze szkaradnym aczkolwiek niesamowitym elfem Panią Depp będziemy prowadzić bloga o... wszystkim? Wszystko to chyba za male słowo.
Także otóż tak kocham książki, lody, wybranych z przedstawicieli płci przeciwnej, wodę, pływać mogę zawsze i wszędzie a także jestem wielka fanka arbuzów!
Jeśli chcecie wiedzieć więcej o mnie i o Pani Depp, o tym co nas zachwyca, denerwuje, smuci, co myślimy na różne tematy to zapraszam do czytania i życzę wytrwania w czytaniu tego cosia.
Byebye :* :D

środa, 22 lipca 2015

A więc...

Wita was Pani Depp, która stworzyła Denny'ego i wraz z Panią Bloom, której wymyśloną bohaterką jest Ofelia, będziemy sobie pisać swój fanfic z Hogwartu. Rzecz się będzie działa kilkanaście lat po historii Harry'ego Pottera. Życzę nam powodzenia i sobie dziękuję xD



Krótko przedstawię wam głównych bohaterów, a więcej informacji o nich i ich przyjaciołach, których stworzyłyśmy pojawi się w trakcie pisania naszego skromnego dzieła :D

Dennis Musso
Imię: Dennis
Nazwisko: Musso
Pseudonim: Denny
Data urodzenia: 7 październik
Wiek: 17 (tuż tuż, gdyż akcja rozgrywa się od 1 września)
Status krwi: mugolak
Rodzina: Rodzice mugole. Reszta rodziny magiczna i odseparowali się od jego mugolskiej rodziny.  Dopiero gdy się dowiedzieli, że dostał list z Hogwartu zaczęli się nimi interesować. Jednak ich relacje nie są świetne ani rodzinne, tylko trochę sztywne i sztuczne. 
Różdżka: Tarnina, szpon hipogryfa, 11cali
Patronus: Brak
Zwierzę: Sowa- duży, brązowy puchacz o imieniu Bobo
Dom: Gryffindor
Przyjaciele/Wrogowie: Olivier (przyjaciel,ma wszystkie cechy typowego, dobrego Gryfona.)
Johnny ( John, gruby i ,,duży'' przyjaciel)
Ofelia (po jakimś czasie stanie się najlepszą przyjaciółką, a potem może i ukochaną Denny'ego) 
Alexander (Alex, wysoki, dobrze zbudowany z kruczoczarnymi włosami Śligzon - jest
,,przyjacielem'' i kuzynem Dennisa)
Clementine (kumpela, ale naprawdę nie przepada za nią, Ślizgonka, dziewczyna Alexa. Wysoka,
zgrabna, i bardzo ładna) 
Charakter: Mądry, bardzo odważny, sprytny, opiekuńczy, uczuciowy, cierpliwy, spokojny, z
poczuciem humoru.
Ogólny wygląd: Wysoki, dobrze zbudowany, przystojny, wysportowany, silny.
Kolor oczu: Oliwkowe
Kolor włosów: Kasztanowy brąz.
Charakterystyczne cechy: Malutka blizna na prawej skroni (z daleka nie widoczna),
i wiele małych nic nie znaczących na nogach i rękach jak to chłopak, i jedna duża blizna na
brzuchu, ciągnąca się od pępka do połowy żeber (ta ma swoją historię).
Ulubiony przedmiot: Zaklęcia ( Ogólnie jest bardzo dobrym uczniem z każdego
przedmiotu, ale najlepiej i tak mu idzie z transmutacji, obrony przed czarną magią i zaklęć)
Znienawidzony przedmiot: Historia magii
Ulubiony nauczyciel: Brak
Znienawidzony nauczyciel: Brak
Quidditch: Pałkarz
Bogin: Burza
Animag: Orzeł przedni





Ofelia O'Conner
Imię: Ofelia
Nazwisko: O'Conner Fely
Pseudonim: Fely
Data urodzenia: 22 czerwca
Wiek: 17
Status krwi: Półkrwi
Rodzina: Ojciec czarodziej, matka mugolka, młodsza siostra i starszy brat.
Różdżka: Wierzba, pióro z ogona feniksa, 9 cala
Patronus: Królik
Zwierzę: Pufek Pigmejski- Leonidas (W swoim domu ma psa Louisa)
Dom: Hufflepuff
Przyjaciele/Wrogowie: Michael (chłopak), Evanna (najlepsza przyjaciółka)
Charakter: Miła, pomocna, cicha, zdystansowana, (pozornie) emocjonalna, niecierpliwa, wybuchowa, nastrojowa, nieśmiała ale z czasem się to zmieni, kieruje się intuicją, mądra i dokładna.
Ogólny wygląd: Niska, szczupła, ma ładne biodra, mały biust. 
Kolor oczu: Ciemnoniebieskie
Kolor włosów:  Brązowe, długie i falowane 
Charakterystyczne cechy: Blizna od łokcia do nadgarstka, znamię po wewnętrznej stronie uda w kształcie orła.
Ulubiony przedmiot: Zaklęcia (Bardzo dobra z zaklęć i eliksirów)
Znienawidzony przedmiot: Obrona przed czarną magią
Ulubiony nauczyciel: Hermiona Granger (zaklęcia)
Znienawidzony nauczyciel: Brak
Quidditch: Brak
Bogin: Biedronka
Animag: Biały wilk