Hey Hay Guys
Dziś znów
poważnie.
Albo nie.
Życiowo,
niekoniecznie poważnie.
Krótkie story wstępne
Jechałam sobie busem jak codziennie do szkoły. Jak
codziennie zajęłam swoje miejsce obok dziewczyny, którą bardzo lubię, ale akurat
tego dnia ostro się uczyła, więc nie chciałam jej przeszkadzać rozmową. Za nami
siedzieli dziewczyna i chłopak i bardzo głośno rozmawiali. Temat się ciągnął,
coś tam o prawie jazdy. Nie to że podsłuchuję, ale sami się prosili żeby cały
bus ich słyszał.
Nie było by w tym nic złego, bo ja tez głośno rozmawiam, a
do tej pory jakoś nikt nie zwrócił mi uwagi, za co jestem wdzięczna. Chodzi o
to, że co drugie ich słowo to kurwa, i inne tego typu. Tak długo rozmawiali, że
już nawet ogarnęłam w jaki sposób podnosi się ton głosy tej laski zanim
przeklnie.
Co w tym jest fajnego?
Bo może ok., to są tylko słowa, równie dobrze kapusta
mogłaby być obraźliwa, a nie jest. Chodzi o to że te słowa zaśmiecają język. Czy to naprawdę
daje ludziom satysfakcję? Że niby czują się dorośli, bo w pojedynczym rozwiniętym
zdaniu użyją dwóch wulgaryzmów. Tak, faktycznie, chyba należy się takim ludziom
szacunek.
A poza tym to denerwuje mnie, że na urodziny dzieci dostają
prezenty. Nie to że coś, ale to rodzice powinni je dostawać. Ale to może innym
razem.
Byee
Pani Bloom